Będziecie mieli teraz długi tekst o tym jakie rzeczy w łazienkowej części Warsaw Home nam się podobały, a jakie nie. Jeśli nie chce Wam się czytać tego, kliknijcie tu by od razu przejść do galerii. Albo po prostu przewińcie do końca.
Łyżka dziegciu…
Na samym początku trzeba uściślić – marki łazienkowe w tym roku prezentowały się w hali B (tam gdzie i w latach poprzednich), która oficjalnie była miejscem targów Warsaw Build. To niby techniczne rozróżnienie jest dość znaczące, gdyż ze strony organizatorów płyną wyraźne sygnały, że w przyszłym roku dojdzie do schizmy. Warsaw Build i Warsaw Home mają być oddzielnymi wydarzeniami. Dyskutowaliśmy o tym na LinkedIn.
Niezależnie czy jest się fanem tego jak warszawska impreza wygląda czy nie, to nikt nie podważy jednego: Kasia Ptak i reszta ekipy Warsaw Home na pewno ruszyła w Polsce to, czego dotąd się nie udało. Przynajmniej jeśli idzie o branżę łazienek. I chwała im za to, bo po ISH w końcu jest miejsce, gdzie można się spotkać i porozmawiać o produktach, biznesie, etc. Szkoda by było zepsuć to osiągnięcie tylko dlatego, że są potrzebne kolejne hale dla mebli – a wydaje się, że temu ma służyć podział.
Łazienka na odświeżenie
Mylenie łazienkowego wyposażenia z budowlanką to dziwne nieporozumienie, co pokazał skład hali B na Warsaw Home 2019. Generalnie mocno odstawał od reszty targów, sam będąc wizualnym misz-maszem. Maksymalne zapchanie hali wystawcami obniżało komfort zwiedzania. Wystarczyło przejść się do hali C, by nagle poczuć przestronność korytarzy i przestrzeni międzyekspozycyjnej. Zarazem na tle producentów wyposażenia budowlanego firmy oferujące produkty łazienkowe przeważnie prezentowały się jak z innego świata (poza paroma wyjątkami). Wydzielenie Warsaw Build jest jak najbardziej wskazane – zapewni to lepsze możliwości techniczne wystawcom. Tyle że powinny to być targi dla cegieł, materiałów wznoszeniowych, firm deweloperskich, etc. Miejsce producentów wyposażenia łazienek jest przy wnętrzach, co wie każdy, kto choć trochę ma wgląd w świat projektowania.
Mam zresztą odczucie, po zawitaniu parokrotnym na część merytoryczną Warsaw Home 2019, że w ceramice, płytkach, etc. dzieją się o wiele ciekawsze i przyszłościowe rzeczy, niż w większości firm meblowych czy u producentów oświetlenia. Kolejne krzesło nie zmieni świata, a nowa toaleta i owszem – może.
Jeśli Warsaw Home w swojej części merytorycznej chciałoby wyjść wreszcie poza design wsobnej i powierzchownej kreatywności, to spojrzenie w stronę łazienki byłoby dobrym pomysłem na przewietrzenie trochę wiejącej nudą sceny. Wystarczyło posłuchać wykładu Petera Wirza (Vetica, Laufen) na scenie eksperckiej Warsaw Build. Tym bardziej, że sygnały z firm są jasne (wszyscy to nam mówili, a rozmawialiśmy z 90% producentów łazienkowych obecnych w Warszawie): jeśli łazienka wywędruje na Warsaw Build w innym terminie, to nasza branża popatrzy sobie na tę imprezę. Z zewnątrz.
…a teraz miodzio
O podsumowanie w liczbach Warsaw Home 2019 pokusiliśmy się tutaj i nie będziemy się powtarzać. Przed samymi targami typowaliśmy kilka miejsc, które warto było odwiedzić i się nie pomyliliśmy. To były ciekawe stoiska i łazienkowe wystawy na Warsaw Home/Warsaw Build, gdzie można było spotkać ekspertów. Mamy jednak kilka odkryć, które warto pochwalić i wyróżnić. Za chwilkę.
Łazienkowych firm było ok. 40 i żadna z nich nie zawiodła jeśli idzie o ekspozycje. Były one różnorodne, pomysłowe i niczym nie ustępowały stoiskom, jakie rodzime marki wożą na ISH. Co prawda w większości przypadków były to wystawy stricte nastawione na handel, przez co przekaz tracił czasem na spójności czy sile. Dla konsumentów wizyta w hali B mogła sprawiać wrażenie odwiedzin w bardzo dużym salonie łazienek. Czy to wada? „Sporo ciekawych i perspektywicznych rozmów odbyliśmy” – słyszałem w podsumowaniach u firm. Księgowość jest ważna w biznesie i tego nie neguję. Luz, swoboda i nutka nonszalancji to wciąż jednak domena meblarzy, którzy najwyraźniej biznes też potrafią robić, a formy wystawienniczej nie psują sobie. Tego łazienkowa branża może się od nich uczyć. Na pewno nie zaszkodzi większe przekonanie o tym, co chce się powiedzieć i z kim chce się spotkać. Oraz dobranie do tego dobrej formy. O wadach i zaletach polskich wystawców opowiadaliśmy na tegorocznej konferencji „Marketing w branży łazienkowej”. Kto nie był – niech żałuje.
Krótko mówiąc jednak chodzi o to, by przestać być nudnym i uwierzyć w to, że ma się coś ciekawego do powiedzenia. Bo mamy.
Mali też mogą
Chwali się profesjonalizm i zaangażowanie w przygotowaniach do wystawy. Wszystkie łazienkowe stoiska były zaprojektowane przez projektantów. Lepiej lub gorzej, ale zawsze z pomysłem. Gościnność jest wielką zaletą każdej z firm z naszego segmentu. Plus: mamy ciekawe produkty, które dla domowego wnętrza naprawdę coś znaczą, nie są zaś wymienianą co kilka sezonów ozdobą czy jednym z wielu krzeseł. Klienci to wiedzą i z uwagą przyglądają się temu, co mamy do pokazania.
Firmy łazienkowe także poważnie traktują targi i swój udział w nich. Że pełnię zaangażowania okazują ci najwięksi to oczywiste – są w tym szkoleni w ramach struktur. Ale najciekawsze rzeczy dzieją się u tych małych, skubiących jakiś mały kawałek rynku, debiutantów albo starych wyjadaczy, którzy na targi wracają po latach. Wiedzą jak ważne są te prawdziwe spotkania. Przykład? Odwiedziliśmy stoisko Sanitti, małego producenta mebli z północnej Polski. Tworzą oni produkty o wyrazistej formie, dla dość wąskiej i określonej grupy odbiorców. Pierwszy raz pokazywali się na Warsaw Home, za to z pełną wiarą w sukces i to, że mają czym się pochwalić. Nie jest to typ mebli czy ceramiki, która gości na naszych łamach zbyt często, ale doceniamy zaangażowanie i świadomość swojej drogi.
Premiery na Warsaw Home 2019
Można tak jak Laveo czy Deante na targi przygotować nowe produkty i docenić, że w Polsce jest miejsce gdzie można je zaprezentować po raz pierwszy. Nowa bateria Deante Temisto wygląda naprawdę znakomicie – fotografie nie oddają nawet części jakości pracy jaką wykonał Michał Łój z zespołem. Z kolei industrialna propozycja armatury Laveo czy testowane w Warszawie pomysły np. na stalowe umywalki są wyrazem słuchania głosów rynku. New Trendy pokazało swoje nowe kabiny, w tym nową linię stworzoną przy współpracy z Łukaszem Paszkowskim. Także Defra przyjechała z premierą nowej marki Ø NAS. Eksperci dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniami – a to na stoiskach, a to na scenie (np. można było posłuchać Liliany Kaczmarczyk z Ferro czy Michała Roszkowskiego projektującego od lat meble łazienkowe, obecnie m.in. dla Oristo).
Działo się i gdyby jeszcze to spiąć w logiczną, merytoryczną całość – byłoby naprawdę dobrze.
Ale najwięksi wyznaczają standardy
Jeśli jednak szukać wzorów do naśladowania, to nie ma co się oszukiwać – pomysły wyznaczali przede wszystkim najwięksi. Po naradach w Redakcji wytypowaliśmy trzy najlepsze wg nas stoiska łazienkowe. Te, na które warto zerkać szukając inspiracji.
Najchętniej fotografowanym łazienkowym stoiskiem wydarzenia była ekspozycja Ceramiki Paradyż. I słusznie! Praca Mai Ganszyniec przy gorsecikach, a teraz na wystawie to artystyczne cacuszko. Ładnie wpada w obiektyw, przyciąga wzrok, pozwala na chwile poczuć się gdzieś indziej, niż na straganie z produktami. Ma też w sobie trochę żartobliwości oraz gry z konwencją. Producent rzecz jasna nie potwierdzi tej interpretacji (bo marnie by to wypadło PR-owo), ale powiedzmy, że… świątynny charakter ekspozycji był odczuwalny. To jedno z ciekawszych stoisk na targach w ogóle. Wada? Nie wiem ilu ze zwiedzających zapamiętało co było po drugiej stronie i w środku. Ale jeśli już zapamiętali stoisko w ogóle, to jest to olbrzymi sukces marki, który udaje się niewielu. Były emocje. Lata pracy przy Łódź Design Festival się opłaciło.
Na marginesie: wszyscy producenci płytek na targach wypadali znakomicie. Elegancki Tubądzin, rzeczowa Nowa Gala, Cerrad z dobrym punktem do fotek na Instagram, pomysłowa konstrukcja Stargresu. Od płytkarzy można się uczyć.
Także Roca i Laufen pokazali, że wiedzą jak jechać na targi. Kompaktowe stoisko w formie labiryntu oddawało naturę produktów. Rozwiązania najlepszych projektantów pokazano tak jak należy – niczym galerię, z odpowiednim akcentowaniem formy i czystości ceramiki. Przygotowane przez SETO Design (znani są z tego, że projektują w duchu zero waste) stoisko było nie tylko znakomitą ekspozycją pod względem wizualnym. To także miejsce, które żyło wydarzeniami – pokazami tańca hiszpańskiego czy warsztatami dla dzieci.
Na tle dużych marek wyróżniało się też stoisko Marmorinu. Marka która nie może równać się skalą biznesu i produkcji z globalnymi korporacjami miała nie lada wyzwanie. Położenie blisko Laufena i Grohe mogło być trudne do wykorzystania, polski producent jednak sprostał temu bez kompleksów. Postindustrialna stylistyka, trochę jakby przeniesiona z warsztatu. Zabawne akcenty (głowa Terminatora czy rzeźby) wpadały w oko i zachęcały by wejść do stalowej klatki oraz zrobić zdjęcie. Pewne patenty (a może i gotowe rozwiązania) przeniesiono z warszawskiego showroomu i wyglądało to znakomicie.
A jak wyglądała cała łazienkowa część Warsaw Home 2019? Zobaczycie z galerii poniżej.
fot. Arkadiusz Kaczanowski oraz mat. prasowe Warsaw Home