Dominika Ciurzyńska, Magazyn Grupy SBS: W raporcie podsumowującym rynek urządzeń grzewczych w Polsce w 2017 r. i pierwszym półroczu 2018 r. wskazujecie Państwo na brak rąk do pracy jeśli chodzi o instalatorów. Jak Pana zdaniem rynek poradzi sobie z tym problemem w kolejnych kwartałach?
Janusz Starościk, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych: Rynek nie lubi próżni. Oczywiście nie oznacza to, że problem zniknie z dnia na dzień. Jednak już obecnie widać coraz większą liczbę instalatorów powracających zza granicy, którzy w Polsce mogą zarobić podobne pieniądze przy wciąż dużo niższych kosztach utrzymania. Można też zauważyć rosnącą liczbę instalatorów z Białorusi czy Ukrainy, którzy coraz lepiej sobie radzą na rynku polskim. Także w grupie fachowców dostrzegamy chęć przekwalifikowywania się w ramach zespołów roboczych, gdzie określone prace coraz częściej wykonują specjaliści. Oczywiście pozostaje otwarte pytanie co ze szkoleniem zawodowym w Polsce.
SPIUG umieścił na swojej stronie inny, równie ciekawy raport dotyczący satysfakcji z pracy pracowników działów handlowych branży budowlanej i instalacyjnej. Jak ocenia Pan wynik tego badania? Czy wcześniej tego typu badania były przeprowadzane?
Trudno w kilku zdaniach omówić wyniki raportu zawierającego kilkadziesiąt grafik. Warto wejść na stronę www.spiug.pl i zapoznać się z nim w całości, ponieważ każdy znajdzie w nim interesujące go informacje. Podobne raporty były wykonywane w przeszłości na zlecenie poszczególnych firm i nie były w takiej skali publikowane szerzej. Dlatego ta inicjatywa jest tym bardziej cenna, ponieważ z jego wyników można się dowiedzieć o tendencjach zmian, które zachodzą w grupie zawodowej instalatorów.
Instalatorzy tradycyjnie byli historycznie postrzegani jako pewna zaściankowa społeczność, hołdująca zasadzie CCC (Cena Czyni Cuda). Tymczasem z raportu wynika, że co prawda cena zakupu jest w dalszym ciągu wiodącym argumentem współpracy z dostawcami, ale widać coraz bardziej zarysowujące się zmiany w tym podejściu. Wielu instalatorów zaczęło rozumieć, co to jest nowoczesne prowadzenie biznesu. Korzystają coraz szerzej z dostępu do najnowszych technologii. Coraz większego znaczenia nabiera nie cena, ale jakość i niezawodność urządzenia. Także coraz istotniejsza jest niezawodność serwisu – po prostu instalator nie ma już czasu na interwencje z powodu problemów z zainstalowanym przez niego urządzeniem, ale woli się skupić na zarabianiu pieniędzy na nowych projektach. Ogólnie widać gotowość do rozwoju w tej grupie zawodowej, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem.
Czy Pana zdaniem nastroje w branży budowlanej i instalacyjnej bardzo odbiegają od nastrojów w innych branżach? Czy mamy powody do niepokoju?
Raczej nie. Obecnie nastroje są dobre także w innych branżach. Jednak jest świadomość, że dobra koniunktura nie może trwać bez końca. Podobnie dobra sytuacja jest np. w Niemczech, Anglii czy w Czechach. Wszędzie brakuje wykwalifikowanych rąk do pracy. W naszym przypadku niepokojące może być mocne oparcie wzrostu gospodarczego o konsumpcję. Z jednej strony widać zwiększone obroty przedsiębiorców, z drugiej zaś brakuje inwestycji w sektorze prywatnym. A bez tego nie ma możliwości dynamicznego rozwoju firm, wprowadzania nowych technologii poprzez inwestycje w badania i rozwój, czy prozaiczną wymianę zdekapitalizowanych narzędzi czy zaplecza firm.
Należy mieć nadzieję, że rozsądne perspektywiczne myślenie przedsiębiorców zwycięży nad obecnie panującym konsumpcjonizmem.
Dziękuję za rozmowę.