O zmianach, jakie w minionych miesiącach zaszły w Hansgrohe Polska, nowym biurze firmy i rekordowych pod względem sprzedaży ostatnich latach opowiada nam Robert Kamiński, prezes Hansgrohe Polska.
– W ciągu ostatniego roku w Hansgrohe Polska zaszło sporo zmian związanych bezpośrednio z Pana osobą. Mam na myśli powierzenie Panu funkcji dyrektora Regionu Europy Północno-Wschodniej oraz stanowisko prezesa polskiej spółki w jednoosobowym zarządzie. Co dla Pana oznaczają tak istotne zmiany?
Robert Kamiński, prezes Hansgrohe Polska: Jest kilka aspektów, które wiążą się bezpośrednio z powyższymi zmianami. Przede wszystkim to ogromna satysfakcja – zarówno dla mnie jak i dla całego zespołu – być dostrzeżonym w centrali. To oznacza aprobatę naszych działań w Polsce. A zrobiliśmy naprawdę dużo.
Zmiany, o których Pani wspomina oznaczają, że jestem w warszawskim biurze o wiele rzadziej niż dotychczas. Dużo podróżuję, sporo czasu spędzam w Schiltach, w głównej siedzibie Hansgrohe SE.
Natomiast kwestia jednoosobowego zarządu to przede wszystkim ogromne zaufanie ze strony centrali; do mnie osobiście oraz do całego zespołu w Polsce. Dotąd w historii firmy nie zdarzyła się taka sytuacja. W Zarządzie zawsze były co najmniej dwie osoby, z czego jedna z siedziby w Schiltach. W chwili obecnej posiadam w polskiej spółce dwóch prokurentów, którzy mają prokurę łączną, ale nie są oni członkami zarządu.
– Mówi Pan o tym, że zmiany oznaczają przede wszystkim udzielenie Państwu ogromnego kredytu zaufania. Czy można się w tych decyzjach dopatrywać czegoś więcej, jeśli chodzi o pozycję Hansgrohe Polska – jak polski oddział widziany jest na tle całego koncernu?
Na pewno jesteśmy postrzegani jako oddział wyznaczający trendy. Jesteśmy firmą, która w sposób niestandardowy podchodzi do własnego rynku. Chociażby miejsce, w którym jesteśmy (rozmawialiśmy w warszawskim biurze firmy w Hali Koszyki – przyp. red.) to swego rodzaju ukłon w stronę architektów i projektantów wnętrz, z którymi współpracujemy. To miejsce jest również dla klienta ostatecznego, który może wejść niezapowiedziany, może zapytać o naszą historię, o produkty oraz dlaczego tutaj wisi rower.
Jesteśmy uważani za spółkę realizującą pewne pionierskie projekty. Jako pierwsi w Polsce wprowadziliśmy Axor Design Studio, czyli koncept sprzedaży produktów z obszaru dóbr luksusowych. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zaczęli sprzedaż w kanale DIY i którzy otworzyli się tak bardzo na architekta i projektanta wnętrz. Teraz otwieramy się także na klienta ostatecznego, stąd nasze zaangażowanie w sponsoring drużyny kolarskiej BORA-hansgrohe. Zależy nam na tym, aby nasze marki hansgrohe oraz AXOR były dobrze rozpoznawalne.
– Czy może Pan zdradzić, jak te wszystkie pozytywne zmiany wpłynęły na finanse firmy?
Przez ostatnie klika lat podwoiliśmy nasze obroty w Polsce. Cieszy nas, że mimo tego, iż jesteśmy marką premium, znajdujemy odbiorców na rynku polskim, który jest bardzo skupiony na cenie.
Muszę podkreślić, że właśnie ostatnie lata przekonują nas o tym, iż znacząco zwiększa się liczba klientów, dla których jakość jest ważniejsza niż sama kwestia ceny.
– Powiedział Pan tutaj coś co właściwie charakteryzuje polski rynek – to, że w dużym stopniu jest on skupiony na cenie. Pan w tej chwili zarządza 22 krajami, zupełnie odmiennymi, bo na tej liście są kraje skandynawskie i np. Albania. Proszę powiedzieć, czym Polska wyróżnia się na tym tle? Czego Wy jako Hansgrohe Polska możecie się uczyć od zespołów z krajów, którymi Pan zarządza, a czego oni mogą uczyć się od Was?
Postrzegam to jako proces wymiany doświadczeń. Rzeczywiście region jest bardzo zróżnicowany, bo w jego skład wchodzi Skandynawia, kraje bałtyckie, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, gdzie mamy bardzo silne przedstawicielstwa. Do tego region Europy Południowo-Wschodniej; od Bułgarii, Rumunii, po wszystkie kraje byłej Jugosławii, na Grecji kończąc.
Myślę, że to, czego oni mogą uczyć się od nas to determinacja w działaniach; rynkowa walka o to, by być dostępnym wszędzie i o świadomość tego kto za marką stoi. Mam na myśli naszą ponad 100-letnią tradycję, fakt że jesteśmy twórcami kultury prysznica i że jesteśmy obecni w łazience oraz w kuchni.
– Wrócę na moment do tematu 20-lecia Państwa działalności, które Hansgrohe Polska obchodziło w zeszłym roku. Jak Pan może podsumować te lata dla firmy? Jakie były to lata dla Pana?
Firma, która pojawiła się w Polsce 20 lat temu a firma, która jest na rynku obecnie, to są dwa różne przedsiębiorstwa. Nie dotyczy to tylko zmiany w Hansgrohe Polska, ale zmian, które zaszły w całym koncernie. Hansgrohe ewoluowało od małej firmy rodzinnej, do firmy, która jest częścią koncernu, robiącej ponad miliard Euro obrotu rocznie.
Robert Kamiński: W Polsce zaczynaliśmy 20 lat temu od zera. W tej chwili jesteśmy – śmiem twierdzić – firmą nowoczesną, bardzo dobrze posadowioną na rynku, z jedną z lepszych lokalizacji jeśli chodzi o biuro w naszym obszarze biznesowym i na pewno czujemy, że nosimy koszulkę lidera. To przywództwo objęliśmy już z pewnością w zakresie wizerunku, jakości produktu i poziomu sprzedaży.
Jak natomiast wyglądają lata spędzone w Hansgrohe Polska z mojej perspektywy? Gdy myślę o tym, czuję ogromną satysfakcję. Kiedy rozpocząłem pracę w firmie, byłem osobą, która przyjechała z Warszawy do Tarnowa Podgórnego. Pamiętam swoje pierwsze tygodnie w biurze, kiedy patrzono na mnie trochę jak na zjawisko. Dziś – myślę, że zespół to potwierdzi – widać wyraźnie, że wprowadzone wtedy zmiany były niezbędne. Dobrze przygotowały nas do tego, by jeszcze lepiej obsługiwać polski rynek; architektów, projektantów wnętrz, klientów ostatecznych i instalatorów. Jestem bardzo zadowolony z tego, co przez te kilka lat wspólnie osiągnęliśmy. Myślę, że moi współpracownicy też. Tym bardziej, że część z nich zdecydowała podczas zmiany siedziby firmy, o przeprowadzce z całymi rodzinami do Warszawy. To oznacza, że dobrze jest im z nami.
– Wspominamy o nowej Państwa siedzibie – co będzie się tutaj działo w najbliższych miesiącach? Z tego co wiem, to biuro ma być nie tylko miejscem Waszej codziennej pracy…
W naszym nowym biurze mamy trzy strefy: showroom, Campus i biuro. Biuro to miejsce naszej pracy, natomiast strefa showroomu i strefa Campusu będą się przenikać. Mamy taki pomysł, aby w Campusie odbywały się spotkania z ciekawymi ludźmi różnych profesji. Chcielibyśmy się tu spotkać, np. z interesującym fotografem, artystą czy z osobą zaangażowaną w mindfullness. Planujemy także wydarzenia campusowe wyłącznie dla naszych pracowników. Do tej pory odbyły się trzy takie spotkania; ostatnio z Kasią Bem, która jest instruktorką medytacji, jogi i mindfullness. Atmosfera tego biura jest zupełnie inna od tej, która panowała w Tarnowie Podgórnym. Nie chodzi tu wyłącznie o wystrój tego miejsca. Tu mamy zupełnie inny porządek rzeczy. Projektując tą przestrzeń opieraliśmy się na doświadczeniach m. in. Googla.
– Mocnym wizualnie punktem showroomu jest wiszący tu rower – symbol Waszego zaangażowania w sponsoring drużyny BORA-hansgrohe. Co dają działania w tym zakresie bezpośrednio dla marki?
Decyzja o podjęciu sponsoringu drużyny kolarskiej z pewnością była strategiczna i mieliśmy w tym swój udział. Polska jest krajem, który ma ogromny benefit z tego tytułu, ponieważ w drużynie BORA-hansgrohe jest czterech polskojęzycznych kolarzy: Rafał Majka, Paweł Poljański, Maciej Bodnar i Cesare Benedetti – Włoch, który mówi po polsku.
Zrobiliśmy ten krok, bo chcieliśmy się otworzyć na klienta ostatecznego i w ten właśnie sposób poprawić świadomość marki. Wybraliśmy tą dyscyplinę, ponieważ jest ona poniekąd związana z naszym kluczowym produktem – prysznicem. Trudno nie skorzystać z prysznica po wyścigu kolarskim. Nawiązujemy do tego w naszych kampaniach reklamowych. Widzimy też jaką przyjemność sprawia zawodnikom korzystanie z naszych produktów. Jazda na rowerze to także aktywność prozdrowotna, a my chcemy kojarzyć się z byciem fit i aktywnym trybem życia.
– Cieszę się, że tyle mówi Pan o nowym biurze i tym, co się tu dzieje. Wydaje mi się, że ta przeprowadzka, to niezwykle istotny element w historii Hansgrohe Polska. Trzymam kciuki, by była dla Was dobrą wróżbą na kolejne lata. A jeśli mowa o przyszłości – jakie są priorytety Hansgrohe Polska na najbliższy czas?
Chciałbym, aby nadchodzące lata, były kolejnymi rekordowymi. Jest to oczywiście możliwe. Rozszerzając asortyment na obszar kuchni, zwiększamy naszą możliwość interakcji z architektem, projektantem wnętrz i klientem ostatecznym. Zwiększamy jednocześnie portfolio produktowe, które obejmuje zarówno obszar łazienki jak i kuchni. Dla mnie osobiście będzie to ciekawy i wymagający czas, ponieważ już nie czuję się częścią Hansgrohe Polska. Muszę z zespołem rozmawiać z zupełnie innej perspektywy. I to się dzieje. Pytania, które kieruję do moich współpracowników nie dotyczą tylko tego jak coś zrobić, tylko co oni chcieliby zrobić, by Hansgrohe Polska dobrze się rozwijało. Jest to dla mnie bardzo trudne. Ciałem i duszą jestem związany z Hansgrohe Polska, ale de facto muszę to zmienić. W przyszłym roku planuję oddać władzę w firmie moim współpracownikom i to oni będą podejmowali kolejne wyzwania na polskim rynku.
W związku z tym o priorytety dla Hansgrohe Polska trzeba zapytać moich następców: Asię, Przemka i Kubę (Joannę Tamulską, Przemysława Wojdata i Jakuba Tomaszewskiego – przyp. red.). Dla mnie z kolei priorytetem jest stosunkowo bezbolesne pożegnanie się z tym dzieckiem, jakim jest Hansgrohe Polska. Tak jak to robi rodzic, widząc, że dziecko jest już na tyle dojrzałe i ukształtowane, że może zacząć iść własną drogą. Trzeba się z tym zmierzyć i traktować jako powód do dumy.
– Życzę zatem Panu wielu nowych i ciekawych wyzwań stawianych przez Hansgrohe. I dziękuję serdecznie za rozmowę.
Rozmawiała Marta Borowska
Fot. Hansgrohe Polska