O innowacjach we własnej ofercie i wyzwaniach związanych z zagraniczną konkurencją – dla Design/Biznes opowiada Amadeusz Kowalski, V-ce Prezes Zarządu i Dyrektor Handlowy Tubądzin Management Group.
Rok 2024 w Grupie Tubądzin upłynął pod znakiem sztuki i technologii. Sztuki, bo konsekwentnie podążamy obraną przez nas drogą i świadomie splatamy świat płytek ceramicznych z artystyczną wrażliwością, wizją i wyobraźnią, które sprawiają, że płytki stają się czymś więcej niż elementem wystroju wnętrza.
Nasze produkty stanowią swoisty nośnik emocji, unikalnego stylu i inspiracji, a kolekcje – kompletną, spójną opowieść. Doskonale widać to po niezwykle ciepłym przyjęciu naszego stoiska na targach CERSAIE w Bolonii, na których zaprezentowaliśmy efekty współpracy z wieloma znakomitymi artystami.
Nowe wzory i technologie
Z kolei jeśli chodzi o technologię, nie przestajemy inwestować w nowe rozwiązania. Sensory 3D to technologia dająca niespotykaną dotychczas precyzję w tworzeniu płytek. Sprawia ona, że surowość kamienia, subtelność drewna czy delikatność liści zyskują sensoryczną formę na płytce, a każdy detal, na przykład żyłka czy pęknięcie staje się dostępne nie tylko dla oka, ale i dla dłoni.
Z kolei Monolith Plus, czyli nowatorski system podklejania płytek wielkoformatowych siatką z włókna szklanego to rozwiązanie dedykowane elewacjom i obiektom inwestycyjnym, coraz powszechniej stosowane przez inwestorów.
Wyzwanie: indyjska konkurencja
Jest jednak druga strona medalu, o której trzeba mówić głośno i co potwierdzą również inni producenci płytek ceramicznych. Nasze produkty i kolekcje owszem, są coraz bardziej atrakcyjne i zaawansowane technologicznie, ale ofensywa w postaci niskojakościowych płytek importowanych z Indii jest coraz brutalniejsza (wszystko wskazuje na to, że w 2025 r. osiągnie nawet 20 % udziału w polskim rynku).
Ich przewaga wyraża się tylko w absurdalnie niskiej cenie – takiej, z którą polscy producenci nie są w stanie konkurować. Cena zakupu takiej płytki jest niższa niż sam koszt wytworzenia przez polskich producentów – i to w dużej mierze wynika to dzięki wsparciu rządu Indii i rozmaitym subsydialnym zabiegom.
Polscy producenci również liczą na wsparcie. Potrzebne są ograniczenia dotyczące importu, które powstrzymają napływ niskiej jakości wyrobów, destabilizujących rynek i zagrażających przyszłości krajowej branży ceramicznej – bo w przeciwnym wypadku należy się spodziewać, że część polskich firm będzie przenosić produkcję do Indii, redukując rodzimą produkcję i tym samym obecne etaty w swoich organizacjach.